

Autor: Maciej Kowal
Założyciel PandaSEO.
Żeby się wyrazić, trzeba się NARAZIĆ.
Jeśli firma się rozwija – robi się o niej głośno.
I bardzo dobrze. To naturalny efekt uboczny ruchu.
Im odważniejsze decyzje, tym częściej pojawiają się szepty.
Nie od tych, którzy są dalej.
Tylko od tych, którzy od lat stoją w miejscu.
Jeśli boisz się, co powiedzą – zamknij firmę, załóż koszulę i wróć na etat.
Dostaniesz multisporta, owocowe czwartki i dłuższy łańcuch za grzeczne „dzień dobry”.
Firma to nie jest sanatorium – to plac budowy.
A jak zaczniesz przepraszać za hałas w trakcie budowy –
to za chwilę nie będzie ani hałasu, ani budowy.
„A co powie rynek?”
„Czy nie przesadzam?”
„Czy nie zrażę ludzi tym, że działam ostro?”
STOP.
Nie zrobisz rewolucji, pytając o pozwolenie.
Nie skalujesz marki, grając grzecznie.
Albo idziesz po swoje.
Albo przepraszasz za każdy krok.
Nie da się robić obu.

Firma nie jest sanatorium. To plac budowy, gdzie hałas oznacza postęp.
Będą ściągać Cię z powrotem.
Firma to nie tylko klienci, faktury i deadline’y.
To też patrzenie, jak znajomi zaczynają znikać.
Nie dlatego, że zrobiłeś coś złego.
Tylko dlatego, że zrobiłeś coś więcej.
Na początku:
„Szacun, że Ci się chce.”
„Mega, że masz odwagę.”
Ale potem rośniesz.
I nagle… cisza.
Albo fałszywy śmiech:
- „Nie za dużo tej pracy?”
- „Weź, wyluzuj, życie to nie tylko firma.”
- „Ja tam wolę stabilność.”
Za tą „troską” stoi niewypowiedziane:
„Zostań z nami. Bądź jak my. Spokojny, bezpieczny, NIJAKI.”
Bo kiedy naprawdę zaczynasz dowozić – pojawiają się ciche sztylety:
- „Miał szczęście.”
- „Kogoś musiał wykiwać.”
- „Typowy prywaciarz. Tylko kasa w głowie.”
Nie chcą znać ceny.
Bo jakby ją poznali – to musieliby spojrzeć w lustro.
A tam widzą jedno: bierność z podkulonym ogonem.

Na początku kibicują. Potem milkną. W końcu hejtują.
Znasz ten schemat?
Bo ja znam gościa.
Otworzył firmę usługową. Prosty temat – nic sexy.
Kilka reklam, trochę FB, trochę znajomych.
Na początku: same zachwyty.
- „W końcu ktoś od nas coś ruszył!”
- „Szacun, że Ci się chce.”
Po kwartale: posty, nowy klient, zdjęcia z realizacji.
I nagle znajomi jakby ucichli.
Jeden, co pisał wcześniej „brawo”, teraz rzuca:
- „Ale Ty się lansujesz.”
- „Wszystko na pokaz.”
- „Pewnie znajomości i kasa z domu.”
Nie widzieli:
- jak robił social media o 1:00 w nocy,
- jak sam leciał do klienta z drabiną w bagażniku.
Widzieli tylko, że mu idzie.
A to wystarczyło, żeby poczuli się zagrożeni.
Bo nic tak nie uruchamia zawiści, jak cudzy ruch do przodu.
Twoja ambicja to nie prowokacja.
Od dziecka wbijano nam w głowę:
– „Nie chwal się.”
– „Nie wychylaj.”
– „Nie zadzieraj nosa.”
Więc co robisz, jak dorastasz?
Chcesz się podobać.
Grzecznie tłumaczysz każdą decyzję.
Kurwa, serio? To ma być strategia lidera?
Tylko że firma to nie podstawówka.
Tu się nie zbiera plusików i uśmiechniętych słoneczek, tylko wyniki.
Nie musisz być lubiany.
Masz być nie do zatrzymania.
Test mentalności właściciela:
Masz coś, co chcesz zrobić, ale zastanawiasz się, „co ludzie powiedzą”?
Zrób to dokładnie tak, jakby nikt Cię nie oglądał.
I jakby wszyscy potem mieli o Tobie gadać.
Obie wersje powinny być IDENTYCZNE.
Jeśli zmieniasz się w zależności od tego, kto patrzy – to nie jesteś liderem, tylko aktorem.
A firma to nie scena. To pole bitwy.
Bo tak właśnie działa świat.
Najpierw milczą.
Potem gadają.
Potem kopiują.
Jesteś tu po wynik.
I wynik nie potrzebuje zgody – tylko dowiezienia.

Jeśli działasz inaczej, gdy nikt nie patrzy – nie jesteś liderem.
Nie tłumacz się. Nie pytaj.
Budujesz firmę.
Nie fanclub.
Nie krąg wzajemnego wsparcia.
Nie terapię grupową.
Ludzie nie muszą Cię lubić.
Muszą nie być w stanie Cię dogonić.
Jeśli będziesz tłumaczyć każdą decyzję – stracisz tempo.
Jeśli będziesz wsłuchiwać się w opinie ludzi, którzy nic nie zbudowali –
niczego wielkiego nie zbudujesz.
A jeśli komuś przeszkadza hałas?
To niech zapamięta jedno:
Tu się buduje przyszłość.
Albo pomaga.
Albo niech KURWA nie przeszkadza.
Masz firmę w trybie ATAK?
To napisz, zanim się zakopiesz w opinii ludzi, których jedynym sukcesem jest bycie widzem.
Wypełnij [FORMULARZ KONTAKTOWY]
Budujemy imperium – nie wiejski klub dyskusyjny.