Wyniki się rozjeżdżają?
Właśnie wtedy wchodzimy do gry
Prowadziliśmy Google Ads dla firmy z branży komunalnej – kontenery na gruz, odbiór odpadów, wywóz śmieci poremontowych.
Konkurencja spora, decyzje klientów szybkie, często „na już”.
Na początku wszystko działało jak trzeba. Kampanie Search dowoziły ruch i konwersje, klient był zadowolony.
Ale my nie gramy w „ustaw i zapomnij”. Regularnie sprawdzamy dane i szukamy tego, czego inni by nie zauważyli.
I w pewnym momencie coś zaczęło się rozjeżdżać.
Statystyki wyglądały dobrze, ale instynkt mówił: „coś tu nie gra”.
Wolimy korygować kurs, niż ratować tonący budżet
Z czasem coś zaczęło się rozjeżdżać.
- Koszt kliknięć (CPC) rósł
- Liczba konwersji (telefony, zapytania) spadała,
- Zimą średni koszt pozyskania klienta (CPA) dobił do 100 zł.
Dla porównania – normalnie trzymaliśmy okolice 55 zł. A 100 zł za konwersję? Nie do przyjęcia.
W głowie mieliśmy jedno pytanie:
„Co musimy zmienić, żeby koszt konwersji spadł, a liczba zleceń nie poleciała na łeb?”
Klient wiedział, że sezon jest trudny — listopad, grudzień, styczeń to martwy czas na remonty i wywóz gruzu.
Nie czekaliśmy, aż napisze: „może warto coś z tym zrobić?”
Nie szukaliśmy wymówek.
Nie zrzucaliśmy winy na algorytm czy konkurencję.
Po prostu — zareagowaliśmy, bo zaczęło robić się drogo.
Co zrobiliśmy?
Nie siedzieliśmy z założonymi rękami. Od razu ruszyliśmy w testy.
- Reklamy: nagłówki, copy, rozszerzenia. Czasem jedno zdanie potrafi odwrócić wynik.
- Słowa kluczowe: od broad match po exact – sprawdzaliśmy, co naprawdę dowozi.
- Strategie stawek: ręczne, automatyczne, maksymalizacja konwersji – szukaliśmy ustawienia, które daje wynik przy najniższym koszcie.
Cały czas patrzyliśmy w liczby. Zamiast przepalać budżet „bo tak zawsze było”, szukaliśmy układu, który faktycznie działa.
I tu wychodzi różnica.
Agencja „ustaw i zapomnij” zostawiłaby to na autopilocie.
My naprawdę pilnujemy wyniku.
Performance Max i elastyczne testowanie
Żeby odwrócić trend, postawiliśmy na kampanię Performance Max i zaczęliśmy testować każdy możliwy element.
Na początku wcale nie byliśmy pewni, że to wypali.
PMax opiera się na banerach, YouTube, Discover… a nasz klient? On nie szukał inspiracji remontowych. On potrzebował kontenera. Na dziś.
Ale daliśmy temu szansę. I dobrze zrobiliśmy.
Cała strategia opierała się na dwóch filarach:
- elastyczność
- ciągła optymalizacja
Dokładnie to, czego brakuje w większości kampanii, które „sobie lecą”, ale nikt ich naprawdę nie pilnuje.

Kluczowe działania, które podjęliśmy:
- Uruchomienie Performance Max
Nie po to, żeby „odpalić nowinkę”, tylko żeby wycisnąć z danych Google więcej, niż pozwala klasyczny Search.
To dało nam możliwość dotarcia do klientów przez różne kanały (Search, Display, YouTube, Discover) – bez przepalania budżetu. - Testowanie reklam — szybko i brutalnie
Nagłówki, CTA, landing pages – wszystko poszło pod lupę.
Nie „zobaczymy za miesiąc”, tylko: szybki test → twarde dane → decyzja.
To, co działało, zostawało. Reszta wylatywała. - Analiza zachowań i optymalizacja pod urządzenia
Wycięliśmy ruch z mobile tam, gdzie konwersje nie dowoziły.
Nie chodziło o więcej klików. Chodziło o więcej telefonów. - Bieżący monitoring i cięcie tego, co nie działa
Jedna kreacja potrafi zjeść 30% budżetu i nie dowieźć nic.
Dlatego tu nie było „kosmetyki”. To była realna kasa, którą trzeba było zatrzymać.
Efekt?
Średni CPA spadł z 55 zł do 30 zł.
Leady zaczęły wpadać regularnie – bez paniki i bez gaszenia pożarów.
Najważniejsze? W tym samym budżecie klient miał 2 razy więcej leadów niż wcześniej.
To nie był trik ani cudowny „hack”.
To była seria szybkich decyzji opartych na danych.
Na początku nie zakładaliśmy, że Performance Max się sprawdzi.
A jednak – dowiózł.
Dlaczego?
Bo nie opieramy się na założeniach.
Opieramy się na wyniku.
Co dalej?
Możesz udawać, że nic się nie dzieje. Tydzień, dwa, miesiąc.
Ale jeśli koszty rosną, a telefon dzwoni rzadziej — to nie wróży nic dobrego.
I to nie zawsze widać w raportach. Najpierw jest subtelnie:
- mniej telefonów,
- mniej zapytań,
- więcej znaków zapytania.
To nie przypadek. To sygnał, że kasa zaczyna się rozjeżdżać.
My robimy jedną rzecz: układamy to szybko, konkretnie, na liczbach.
Bez spiny, bez ściemy, bez slajdów do oglądania przy kawce.
Po prostu — tak jak w tym case study.
📩Odezwij się: hey@pandaseo.pl
Albo szybciej:
Sprawdzimy Twoje konto Google Ads.
Bez mydlenia oczu. Tylko wynik.
Twój ruch.


