To nie jest bajka o „3x ROAS w tydzień”.
To zapis 2 lat realnej pracy na koncie Google Ads –
z decyzjami za setki tysięcy i momentami, gdy rynek wystawił rachunek.
Bez ściemy. Bez sztuczek.
Prawdziwe wybory, realne konsekwencje, konkretne pieniądze.
Pokazujemy też błędy – drogie i bolesne.
Jeśli prowadzisz e-commerce i sprzedajesz fizyczny produkt –
w tym case’ie znajdziesz konkretne doświadczenie, które możesz przełożyć na swoje kampanie.
Albo – co często ważniejsze – uniknąć kosztownych błędów.
Znamy ten rynek.
Mieliśmy doświadczenie w Polsce, Hiszpanii i Francji,
pracując z firmą sprzedającą rolety, moskitiery i inne systemy osłonowe.
Wiedzieliśmy, kiedy zaczyna się sezon, które produkty się kręcą i co się dzieje, kiedy kampania rusza za późno (czyli: nic się nie dzieje).
Każdy rynek miał swój charakter:
- Hiszpania – szybkie decyzje, wysokie rabaty, liczy się „łatwo i szybko”.
- Francja – klient czyta, porównuje, ufa lokalnym markom – dopiero potem kupuje.
- Polska – cena, dostępność i zero komplikacji.
Na tych rynkach przerobiliśmy swoje – w poprzednich latach w reklamy poszły naprawdę duże pieniądze.
Testowaliśmy wszystko: kampanie, strategie, nowości i bety od Google.
Kiedy przyszły Włochy, mieliśmy plan. Weszliśmy ostrożnie, z kampanią testową.
I bum – działało od pierwszego dnia. Myśleliśmy: „No to mamy to rozkminione.”
Ale żeby zrozumieć, dlaczego to nie było takie proste – trzeba cofnąć się do początku.
10 000 € i startujemy od zera.
Postawiliśmy na Performance Max – bo przy dużym asortymencie daje kontrolę nad kampaniami.
Nie wrzuciliśmy wszystkiego do jednego worka.
Zbudowaliśmy osobne kampanie dla:
- rolet wewnętrznych
- rolet zewnętrznych
- oraz moskitier.
Każda z nich miała swój zestaw:
- dedykowane grupy reklamowe,
- własne zdjęcia i grafiki,
- opisy pisane pod realne potrzeby klienta – od ochrony przed słońcem, przez prywatność, po walkę z komarami.
Start? Współczynnik konwersji ok. 0,15%.
Nie tragedia, ale też bez szału. Było co poprawiać.
Skala rosła. Rentowność była ok.
Budżet podnosiliśmy krok po kroku: 30k → 35k → 40k → 65k €.
Po drodze:
- słabsze kampanie out,
- całe kategorie produktów out,
- rotacja kreacji, tekstów i grafik, kiedy skuteczność siadała.
To nie było „odpal i zapomnij”.
Każde euro miało mieć sens.
Jeśli coś nie dowoziło – znikało.

"We
Sprzedaż rosła, ale marża topniała.
Ponad rok kampanii – wszystko wyglądało modelowo.
Rynek znaliśmy, marka się przebiła, wyniki były.
Więc poszliśmy naturalnym tropem:
zwiększyliśmy budżety i przywróciliśmy zawieszone produkty.
I wtedy przyszła ściana.
Rynek się nasycił, koszty pozyskania klienta w górę, sprzedaż spadała.
Wjechał letni sezon i konkurencja sypiąca budżetami jak z armaty.
Koszt klika szybował w górę, marża się kurczyła.
I najważniejsze: jakkolwiek byśmy się nie gimnastykowali – rynek po prostu nie chciał tych produktów.
Optymalizacja niczego nie mogła już uratować.
I w końcu trzeba było zadać sobie jedno, brutalne pytanie:
Czy naprawdę opłaca się to dalej ciągnąć?
Strategiczny odwrót przy 65 000 €.
Sprzedaż była – ale zysk znikał.
Trzeba było szybko odciąć to, co nie działa, zanim zaczniemy płacić za własne wyniki.
Plan ratunkowy? Zero sentymentów.
✂️ Obcięliśmy budżet – zostało tylko to, co dowoziło ROAS.
Albo się spina liczbowo, albo wypada. Proste.
Kampania to nie totolotek – jeśli nie działa przy 10 000 €, to przy 20 000 € też nie odpali.
✂️ Produkty? Zostawiliśmy tylko te z powtarzalną sprzedażą, zdrową marżą i realnym dopasowaniem do rynku.
Reszta wyleciała – bo nie da się sprzedać czegoś, czego rynek po prostu nie chce.
Efekt? Zeszliśmy do 30–40k € miesięcznie.
Mniej… ale bezpiecznie.
Zostało tylko to, co naprawdę działa.
Czego nas to nauczyło?
Brak sprzedaży to nie wina reklamy.
Możesz mieć pełen magazyn i świetne intencje, ale jeśli klient nie chce produktu
– żadna kampania tego nie zmieni.
„Skalowanie” nie zawsze oznacza rozwój.
Czasem to tylko szybsze wypalanie budżetu.
Każdy biznes prędzej czy później dochodzi do ściany
i wtedy trzeba wstrzymać konie, przemyśleć kierunek, przetestować coś nowego. To nie porażka. To rozsądek właściciela.
System nie myśli za Ciebie.
Performance Max to narzędzie, nie magia.
W złych rękach szybciej realizuje złą decyzję. Algorytm nie podejmie jej za Ciebie – on tylko przyspieszy efekt.
Budżet też nie jest lekarstwem.
Więcej pieniędzy nie naprawi złego produktu ani złej strategii. Skalując coś, co nie działa, szybciej dojdziesz do strat.
Dlatego zanim dorzucisz kolejne 10 czy 20 tysięcy, zadaj sobie jedno pytanie: czy naprawdę mam co skalować?
Bo jeśli nie – potrzebujesz korekty kursu, nie większego budżetu.
Nie ucz się na własnym budżecie.
Skalowanie, przepalanie, ściany i cofki – my to już przerobiliśmy.
Wnioski masz podane na tacy.
Zanim odpalisz coś, co się nie spina – sprawdź to wcześniej.
Zrobimy audyt konta Google Ads: konkretnie, bez ściemy.
Pokażemy Ci:
- gdzie uciekają pieniądze,
- co blokuje wzrost,
- i jak to poprawić, żeby reklama zaczęła zarabiać.
Szybciej zrozumiemy sytuację i szybciej pomożemy.
Bez spiny. Bez błysku.
Po prostu solidna robota – jak w tym case’ie.


